Justin jednak nie interesował się przyjaciółmi. On szybkim ruchem biegał po chatce wiedźmy i szukał jakiejś broni lub mikstur trujących i zabijających. Była godzina 12.00 a o 14.00 miała wybić wojna. Justin uszykował parę broni i mikstur. Podzielił je że każdy z jego przyjaciół miał ich po tyle samo. Musiało ich być bardzo dużo bo przecież wojsko jest duże....
Zaś Herobrine siedział na tapczanie, w ogóle nie przejmując się wojną. Jednak chodziła mu po głowie jedna myśl. Jak powiedzieć Shebrine tajemnicę o której nawet wy czytelnicy nie wiecie? Shebrine już nie była zła na Herobrine. Stres jej latał po żołądku i czuła się nieswojo. W chatce był cichy dzień mimo że przyjaciele nie byli na siebie źli ani obrażeni. Czekali tylko jak wybije 14.00. Justin był niezaniepokojony bo wiedział jakie Okari miało duże wojska. Oni byli we trzech a wojsko liczyło chyba jakieś 300 osób. Pokonanie ich było niemożliwe jednak przyjaciele się nie poddali. Powiedzieli sobie że i tak by zmarli na pustyni z głodu lub z pragnienia. Na szczęście wiedźma miała bardzo dużo jedzenia w lodówce i przyjaciołom starczyło by na rok. Stres dalej panował w domu. Była godzina 13.50. - Hero! Shebrine! Bierzcie bronie i idziemy! - Odezwał się Justin (Bieber XD).
Przyjaciele wstali z miejsc. Wyglądali tak jakby nie zdawali sobie sprawy że w wojnie mogą zginąć. Ale co im w życiu pozostało? Nic im nie pozostało....
- O ku! - Krzyknął Hero.
- Co się stało? - zapytała Shebrine.
- Przecież ci goście nie powiedzieli nam gdzie wojna!
- OMG! Pogięło ich! Wzywają nas na wojnę ale nie mówią gdzie! - Shebrine się zaśmiała.
- Nie martwcie się. Ja wiem gdzie iść. Będziemy walczyć i pokażemy im że mimo że nie udało ci się w życiu, będziesz walczył - Powiedział Justin.
Dwójka szła przez kilka minut. Zobaczyli nagle ustawione wojsko. Stanęli więc na przeciwko wojska. - Och. Przyszli! Te dziwaki! - Zaśmiał się Oculus który był przywódcą wojska i także Okari. - My dziwaki?! A ty zobacz jakie masz imię!!! Oculus!!! To znaczy po łacinie oko!! Oko! cha cha cha!!! - Herobrine dokuczał dziadkowi. - NA NICH!!!!!!!!!!!!!!! - Wrzasnął Oculus a wojsko pobiegło w stronę przyjaciół. Herobrine miał ze sobą różdżkę magii i strzelał nią w wszystkich. Shebrine waliła żołnierzy gołymi rękami i jakoś jej to szło. Justin walczył miksturami. Pokonali już połowę żołnierzy. Jednak prawdziwym bossem był Oculus który okazał się być czarnoksiężnikiem. - Dziadek? Czarnoksiężnikiem? - zdziwił się Herobrine. Żołnierze rzucili się na Herobrine i Justina. Shebrine postanowiła zająć się Oculusem. Jego oczy przybrały kolor czerwony a zęby miał jak u wampira. Shebrine walnęła go w gębę a ten zarył w ziemi. Oculus wstał. Wściekł się i uderzył dziewczynę w brzuch, całą ją poobijał i rzucił na nią zaklęcie. Skóra Shebrine zaczęła mieć jakieś rysy jakby miała zaraz pęknąć. Dziewczyna skuliła się z bólu. Czuła że zaraz umrze. Jej włosy zrobiły się siwe a oczy czarne jak noc. Nogi wydawały jakieś dziwne dźwięki. Shebrine cała drgała. Herobrine to zobaczył. Podbiegł do niej przestraszony - Shebrine!!!!!!!!! Co ci jest?.... - zapytał z łzami w oczach. - Tam....na zachód....jest...szpital....wiedz....że...cię........koch - Shebrine nie dokończyła bo jej usta zaczęły dziwnie drgać. Herobrine bez wahania razem z Justinem pobiegli szukać szpitala...